Wszystkich, którzy jeszcze nie czytali, odsyłam do poniższego linku
CZĘŚĆ I – NA ŁYSĄ GÓRĘ, JELENIOWSKĄ GÓRĘ I SZCZYTNIAK
[…]
Z Gołoborza wracamy w okolice klasztoru. Obieramy czerwony szlak w kierunku miejscowości Trzcianka, od której dzieli nas godzina przyjemnego marszu przez las. Robimy przedtem pamiątkowe zdjęcie przy tabliczce: Klasztor św. Krzyża 575 m n.p.m. Naszym kolejnym celem, do którego zmierzamy jest Jeleniowska Góra. Szczyt o wysokości 533 m n.p.m.


Szlak ma prawdziwie jesienną kreację. Idziemy łagodnie w dół, tracąc wysokość. Po kilku metrach przechodzimy obok Mamuciej Jodły, która wywróciła się w 2007 roku pod ciężarem zalegającego na niej lodu. Liczyła ona w chwili zdarzenia od 215 do 230 lat i osiągała wysokość 38 metrów.


Szlak przeprowadza nas przez drewniany mostek nad Strumieniem o nazwie Słona Woda. Nie zdecydowałam się na osobiste stwierdzenie czy nazwa przekłada się na jej faktyczny smak ha ha. Jest niezwykle ciepło, słońce przebija się malowniczo przez korony drzew, ptaki śpiewają. Przez chwilę byłam w swoim własnym niebie w zgodzie z naturą.
Poza podejściem na Łysą Górę, szlak czerwony od klasztoru do Trzcianki to jedyny widokowy i niezwykle przyjemny odcinek, który spotkał nas tego dnia. To by było na tyle. Nie liczcie na tej trasie na nic więcej. Dzisiaj będzie już tylko długo i nudno.
Schodzimy do Trzcianki i przechodzimy na drugą stronę asfaltowej drogi. Gdzie teraz ? Prosto przed siebie wzdłuż zabudowań i pól uprawnych. Nic ciekawego tu niestety nie ma.
Przechodzimy przez mocno błotnisty odcinek i drewnianą kładkę, rozpoczynając dosyć strome podejście na Kobylą Górę (391 m n.p.m.), na której szlak czerwony krzyżuje się z zielonym biegnącym z Nowej Słupi do Łagowa.


Mijamy kamień, na którym umieszczona jest pamiątkowa tablica. Informuje ona o jednej z bitew, jaka rozegrała się w tutejszym lesie podczas I wojny światowej. Jak widać, nie przypadkowo wybrałam Góry Świętokrzyskie i tutejsze szczyty jako kolejne, które dopisałam do projektu 100 szczytów na 100-lecie Niepodległości.
Docieramy do miejscowości Paprocice, skąd czeka nas zejście asfaltem. Od Jeleniowskiej Góry dzieli nas jeszcze około 40 minut wędrówki. Szlak skręca kolejno w lewo i prowadzi nas obok tutejszego, małego kościoła.


Zmuszeni zostajemy do ponownego pokonania głównej asfaltowej drogi. Przechodzimy na drugą stronę. Spoglądamy za siebie, obserwując wyłaniający się w oddali klasztor na Łysej Górze. Przechodzimy przez wąwóz, a kolejno cały czas przez las, aż do Szczytniaka, który jest ostatnim punktem naszej dzisiejszej wycieczki i ostatnim szczytem jaki chcemy zdobyć.




Na szczycie nie znajdziecie niestety tabliczki z nazwą. Natkniecie się jedynie na tablicę, informującą Was, że jesteście w Rezerwacie Przyrody Jeleniowska Góra.
Zawiedzeni nieco, że nie nie mogliśmy dokładnie zlokalizować szczytu udajemy się dalej – na Szczytniak. Wędrówka dłuży nam się niemiłosiernie. Cały czas idziemy czerwonym szlakiem, który jest strasznie błotnisty. Miejscami środkiem wprost płynie woda lub utworzyły się stawy po zimowych roztopach. Zapadamy się po kostki w błocie. Był to najgorszy odcinek dzisiejszej trasy. Widoków zero.



Na Szczytniak docieramy po około 1,5 godziny od przejścia przez Jeleniowską Górę. Ze względu na ciężkie warunki na szlaku dał nam on w kość. Od wędrówki po asfalcie bolały nas stopy. Wpadłam na pomysł lokalizacji wierzchołka szczytu na GPS. Szkoda, że tak późno, bo to samo mogłam zrobić w przypadku Jeleniowskiej Góry. W miejscu szczytu ktoś ułożył stos kamieni i oznaczył je czerwonym kolorem. Nieco dalej znajduje się tablica Rezerwatu Przyrody Szczytniak.

Ze Szczytniaka schodzimy czarnym szlakiem, który biegnie przez Chełmową Górę do Nowej Słupi, zataczając koło. My jednak, aż tak daleko się nie zapuszczamy. Schodzimy do Starej Słupi skąd asfaltową drogą (bez szlaku) docieramy do Nowej Słupi na parking. Zejście zajęło nam dobre 2 godziny. Pod Szczytniakiem pokonujemy rozległe gołoborze, przez które prowadzi szlak. Dalej idziemy już tylko przez las i znów w błocie po kostki… Końcówka dzisiejszej wędrówki to przejście wśród pól i domostw oraz mordercza walka z asfaltem.
Zdjęcia z tego odcinka poniżej.








PUNKTACJA DO KSIĄŻECZKI GOT
Dzięki za wspólną wędrówkę i do zobaczenia na szlaku,
Edyta/Pod szczytem