Beskid Sądecki to kolejne pasmo górskie w Polsce, które postanowiliśmy odwiedzić. Razem z PTT Oddział w Tarnowie wybraliśmy się na dwudniówkę pod hasłem „Przedwiośnie w Beskidzie Sądeckim i Pieninach”. Czy było to przedwiośnie ? Zapraszam do relacji z pierwszego dnia, z której wszystkiego się dowiecie.
Z Tarnowa wyjeżdżamy busem o godzinie 6:30. Punktem startu jest Tylmanowa w Gorcach. Wysiadamy na przystanku autobusowym, przed drogowskazem wskazującym skręt w prawo na Ochotnicę Dolną i Górną. Przekraczamy most na Dunajcu, obierając zielony szlak. Temperatura odczuwalna tego dnia oscylowała wokół minus 20 stopni Celsjusza. Rześko ;).


Przed nami kilkanaście minut spokojnego marszu w ramach rozgrzewki. Pierwsze pół kilometra idziemy równym, miarowym tempem, za zielonymi znakami, mijając kolejne zabudowania.

Rozpoczynamy pierwsze, a zarazem najbardziej męczące, dwugodzinne podejście – na Jaworzynkę (936 m n.p.m.). Trasa wiedzie w większości przez las. Przy szlaku znajduje się oznaczenie, kierujące na wieżę widokową na Koziarzu. Kilka zdjęć z tego odcinka poniżej.






Szczyt Jaworzynki jest zalesiony. Szlaki zielony i żółty przebiegają nieco poniżej jego wierzchołka, krzyżując się na Przełęczy pod Koziarzem.
Odbijamy w tym miejscu z zielonego na żółty szlak. Brodząc w śniegu po kolana, ruszamy na wieżę widokową w nadziei na niesamowite widoki.



Wieża widokowa na Koziarzu wybudowana została w 2015 roku. Ma obudowane schody i taras widokowy, dzięki czemu, bez problemu mogą wejść na nią również osoby z lękiem wysokości. Roztaczają się z niej szerokie panoramy m.in. na Tatry, Gorce, Beskid Sądecki, Pieniny, Beskid Niski. Niestety. Nadzieja, matką głupich. Tego dnia, pomimo słonecznej pogody, smog przesłonił wszystko. To już kolejna wieża widokowa, do której nie miałam szczęścia pod względem widoczności. W styczniu na Gorcu, także nie udało mi się nic zobaczyć. Na tarasie widokowym zamieszczono tabliczki, przedstawiające roztaczające się stąd panoramy.



A oto co rzeczywiście było widać z wieży tego dnia. Niestety niewiele.
Niemal cała ekipa wyprawy, na wspólnym zdjęciu poniżej. Kolejny ze szczytów zaliczony do projektu „100 szczytów na stulecie Niepodległości”.

Do tarnowskiego PTT przyjęliśmy również honorowo trzech nowych członków. Od prawej: Kasia, Jacek i Wojtek z legitymacjami członkowskimi.
Z Koziarza wracamy na Przełęcz. Ruszamy dalej żółtym szlakiem w kierunku Dzwonkówki. Wierząc szlakowskazom, powinniśmy dotrzeć tam w półtorej godziny. Jak się jednak okazało, przez zaspy po kolana, odcinek ten zajął nam przynajmniej godzinę więcej. Szlak wiedzie częściowo przez las. Najgorsze warunki były na otwartych przestrzeniach, gdzie za sprawą dużej ilości nawianego śniegu, wędrówka była niezwykle męcząca. Nagrodą za wysiłek, jest niezwykle pięknie mieniący się w słońcu śnieg. Pogoda marzenie. Z Koziarza (942 m n.p.m.) w pierwszym etapie schodzimy na wysokość około 767 m n.p.m., docierając do kolejnych zabudowań.



Po minięciu zabudowań, rozpoczyna się podejście na Dzwonkówkę przez las.

Na Dzwonkówce szlak żółty krzyżuje się z czerwonym, biegnącym z Krościenka w kierunku Hali Przehyba, Radziejowej i dalej przez kolejne szczyty Pasma Radziejowej, aż do Rytra.
Od Bereśnika dzieli nas jeszcze półtorej godzinna wędrówka. Ruszamy zatem przed siebie. Ten etap dzisiejszej trasy jest niestety najmniej widokowy, gdyż szlak wiedzie cały czas przez las.

Z Bereśnika udajemy się na grzańca do Bacówki PTTK pod Bereśnikiem. Wszak tego dnia było niezwykle mroźno. Trzeba się było jakoś rozgrzać ;).



W Bacówce odpoczywamy jakieś 15 minut. Czuję jak zimno „wychodzi” z każdej części mojego ciała. Nocleg tego dnia zaplanowany został w Schronisku „Orlica” w Szczawnicy. Schodzimy więc w dalszym ciągu, niezmiennie, żółtym szlakiem. Przed nami ostatnie półtorej godziny wędrówki. Zdjęcia z tego odcinka poniżej.

Dochodzimy do chodnika, którym schodzimy do Szczawnicy. Idziemy obok pijalni wód, przechodzimy przez skrzyżowanie i na drugą stronę Potoku Grajcarek, za żółtym szlakiem prowadzącym w kierunku dolnej stacji kolejki na Palenicę.



Idziemy teraz czerwonym szlakiem rowerowym, wzdłuż Dunajca, około pół godziny. Po tym czasie po lewej stronie wyłania się miejsce naszego noclegu.



Do schroniska docieramy przed zmrokiem. Dzień dobiega końca. Lokujemy się w pokojach i przychodzi czas na wspólną integrację ;).
Dzięki, że wędrowaliście z nami. Część druga dwudniówki niebawem na blogu.
PUNKTACJA DO KSIĄŻECZKI GOT PTTK
Z górskim pozdrowieniem,
Edyta/Pod szczytem