Trzy listopadowe dni spędziłam w Bieszczadach. Ostatniego dnia wypadały moje 28-urodziny. Nie raz wspominałam w poprzednich wpisach na blogu, że to tutaj zakochałam się w górach, w tych panoramach, w tej wolności, którą odczuwa się coraz bardziej z każdym kolejnym krokiem. Nie mogło ich zabraknąć na liście podczas wędrówek po 100 szczytów na 100-lecie niepodległości. Liczyłam na to, że przybiorą już zimową kreację i nie pomyliłam się. Postanowiłam sobie, że do końca swojego ziemskiego życia, każdego roku choć weekend spędzę w tym paśmie górskim.
Pierwszego dnia padło na Tarnicę. Na najwyższym szczycie Bieszczad stanęłam wcześniej podczas letniej wędrówki 9 lipca 2017 roku. Poniżej link do relacji dla zainteresowanych:
Przez najwyższe bieszczadzkie szczyty z Wołosatego
(Tarnica, Bukowe Berdo, Halicz, Rozsypaniec)
Dziś zabieram Was do śnieżnej, bieszczadzkiej Narni 🙂
Ustrzyki Górne (parking) – Przełęcz pod Tarnicą
7,7 km 3 h
Na górze zimowo, na dole jesiennie
Wędrówkę zaczynamy na dużym parkingu w Ustrzykach Górnych. Był piątek. Po 9:00 rano zastajemy zamkniętą budkę, gdzie zwykle sprzedawane są bilety wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego i pobierane opłaty parkingowe. Zaoszczędziliśmy 15 zł za całodniowy postój samochodu i po 6 zł na biletach wstępu na teren BPN. Parking jest pusty. Jesteśmy zupełnie sami. Widać mróz nie zachęcił nikogo, oprócz nas do wędrowania ;). Tego dnia temperatura odczuwalna na szczycie Tarnicy wynosić miała niemal 15 stopni Celsjusza poniżej zera.


Początek szlaku to tak naprawdę resztki asfaltowej drogi. Za moment skręcamy w prawo. Od Tarnicy dzieli nas 3 godzinna wędrówka.

Wędrujemy wśród lasu, przechodząc przez kilka drewnianych podestów w jeszcze jesiennej kreacji szlaku.

Szlak zaczyna piąć się coraz mocniej w górę. Im wyżej tym zaczyna coraz bardziej zmieniać wygląd na zimowy. Po pierwszych 50 minutach wędrówki docieramy do dużej, drewnianej wiaty, gdzie przystajemy aby rozgrzać się gorącą herbatą i zjeść drugie śniadanie.



Widokowe rozczarowanie
Jeszcze kawałek wędrujemy lasem po czym stajemy w gęstej mgle. Prognozy zapowiadały przecież piękną pogodę. Jaka mgła ? Jak zwykle licząc na poprawę warunków i widoczności, udajemy się dalej przed siebie. Na szlaku mijamy jedynie 4 kolegów schodzących do Ustrzyk z Tarnicy. Poza nami nikt nie idzie do góry.




Jest przerażająco zimno. Im wyżej tym wiatr wieje coraz mocniej. Porywy sięgać miały nawet 50 km/h. Szlak prowadzi nas cały czas do góry wśród zmrożonych traw.
Rozpoczynamy podejście na Szeroki Wierch – wydłużony, pokryty połoniną grzbiet o czterech kulminacjach, z których najwyższa to Tarniczka (1315 m n.p.m.). Słońce chwilami zaczyna lekko wyłaniać się zza gęstej mgły uchylając nam rąbka tajemnicy, co znajduje się za nią.



Zaśnieżonym szlakiem, po schodkach schodzimy na Przełęcz pod Tarnicą. Wiatr wieje tak niemiłosiernie, że wręcz zrywa nam kaptury z głów. Ciężko było mi zrobić jakiekolwiek zdjęcie, gdyż ręce bardzo szybko marzły i wręcz zaczynały boleć z zimna. Pstrykam więc szybko kolejne fotki i idziemy do celu, nie robiąc dłuższych przerw.


Przełęcz pod Tarnicą – Tarnica
0,4 km 10 min
Niespodziewany spektakl chmur
Z Przełęczy pod Tarnicą już tylko 10-cio minutowe podejście dzieli nas od setnego szczytu na 100-lecie niepodległości Polski. Kilka kroków w górę i przed nami zaczyna rozgrywać się niesamowity spektakl chmur, które szybko przepływają po niebieskim niebie. Współgrając ze słońcem wyglądają przepięknie. Miałam nadzieję na świetne panoramy ze szczytu. Niestety. Tego dnia nie wiele udało się dostrzec. Ale i tak była to rewelacyjna wędrówka. Kolejne zimowe doświadczenie i krzyż na Tarnicy w prawdziwie malowniczym, zimowym wydaniu skuty lodem.









Jak mocno wiało na szczycie możecie zobaczyć na moim krótkim filmie opublikowanym
na Facebook TUTAJ.
Magiczny Szeroki Wierch
Wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak skończył się również projekt „100 szczytów na 100-lecie niepodległości”. Podsumowanie całego realizowanego projektu znajdziecie w osobnym wpisie na blogu.
Schodzimy ponownie na Przełęcz pod Tarnicą, gdzie spotykamy kolejne 4 osoby wybierające się na szczyt, idące z Wołosatego. Przystajemy chwilę, zamieniamy z nimi kilka słów i ruszamy tą samą trasą szlakiem czerwonym,przez Szeroki Wierch na parking w Ustrzykach Górnych.
Mamy to szczęście, że w drodze powrotnej pogoda jest o wiele lepsza niż rankiem. Nadal mocno wieje, ale co nieco udaje nam zobaczyć się ze szlaku wokół. Jest nieco mrocznie, dzień chyli się ku końcowi, a słońce oświetla okoliczne połoniny. Zdjęcia z drogi powrotnej poniżej.


Punktacja do książeczki GOT
Jedziesz w Bieszczady ? Zachęcam do zakupu jednej z poniższych pozycji od Agencji Wydawniczej WIT, z których sama korzystam na szlaku oraz planując kolejne trasy. Szczególnie polecam panoramy dla łowców krajobrazów, dzięki którym rozpoznasz na szlaku każdy szczyt.
KOMPAKTOWY ZESTAW 24 BIESZCZADZKICH PANORAM WIDOKOWYCH W JEDNEJ MAŁEJ KSIĄŻECZCE
KUPISZ TUTAJ
ZESTAW: PANORAMY WIDOKOWE + MAPA BIESZCZAD WYSOKICH
KUPISZ TUTAJ
NIEZBĘDNIK TURYSTYCZNY 3 W 1 : INFORMATOR, PRZEWODNIK, MAPA
KUPISZ TUTAJ
Do zobaczenia na szlaku,
Edyta/Pod szczytem
Zimowej Tarnicy, a gdzie tam – zimowych Bieszczad – brakuje w naszym górskim portfolio. Zdecydowanie musimy nadgonić tę zaległość, bo widać, że warto 😉
Oj tak, koniecznie 🙂 Bieszczady od pierwszego wyjazdu skradły nasze serca. Zimą wybraliśmy się w nie pierwszy raz w 2018 roku i nie żałujemy. Przy dobrej pogodzie są prawdziwie bajkowe. Bieszczady po prostu mają swój klimat i to coś ;). Pozdrawiamy !