W niedzielę 9 września 2018 roku razem z ekipą Decathlon Tarnów wzięłam udział w akcji przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego (GSB) w jeden dzień.
W jeden dzień ? Dokładnie tak. GSB został podzielony na 27 etapów. Ja wzięłam udział w etapie 13, który obejmował przejście ze Schroniska PTTK na Hali Łabowskiej do Krynicy Zdrój (17,8 km) w Beskidzie Sądeckim. Była to pierwsza tego typu akcja w Polsce. Każdy z etapów obstawiany był przez kolejne oddziały pracowników sieci Decathlon. Do każdego z nich mogliście się również dołączyć. Wszystkie ekipy wystartowały o godzinie 10:00.
Główny Szlak Beskidzki liczy niemal 500 km (szlak czerwony) z Ustronia w Beskidzie Śląskim, aż do Wołosatego w Bieszczadach.
Zapraszam na relację i opis trasy.

O 7:00 rano wyjeżdżamy spod sklepu Decathlon w Tarnowie do miejscowości Łabowa, skąd rozpoczniemy wędrówkę. Pracownicy Decathlon zaopatrują nas w napoje i batony energetyczne. Otrzymujemy również pamiątkowe chorągiewki, które towarzyszą nam przez cały dzień na szlaku. Warto zaznaczyć że oddział w Tarnowie i Rzeszowie były jedynymi, które zorganizowały darmowy transport dla ochotników wędrówki. I to się ceni. Oby więcej takich wypadów :).



Niestety pogoda od rana nas nie rozpieszcza. Prognozy w tym dniu nie sprawdziły się nawet w połowie. Miało być słonecznie (czego doświadczyliśmy dopiero pod koniec wędrówki), a wędrowaliśmy… w deszczu i mgle. Dojeżdżając na miejsce lało jak z cebra. Od Schroniska niestety deszcz towarzyszył nam już aż do Jaworzyny Krynickiej. Nie lubię szlaków, które prowadzą w większości przez las (za wyjątkiem jesiennej pory). Tego dnia błogosławiłam wręcz drzewa za to, że ich gałęzie wyłapywały momentami intensywny opad, a my nie przemokliśmy dzięki temu do suchej nitki ;). Las jak nigdy przestał mi przeszkadzać.
Na Hali Łabowskiej pijemy gorącą herbatkę (było dosyć zimno), robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszamy przed siebie. Humory dopisywały, a atmosfera była świetna. Bo wiecie, że grunt to pozytywne nastawienie ? Żadna pogoda tego dnia nie była nam straszna.
Oprócz naszej Decathlonowo-tarnowskiej ekipy dołączyło do nas kilka osób już w samym schronisku, które cierpliwie czekały, aż do niego dotrzemy.

Schronisko PTTK Hala Łabowska – Krynica Zdrój
18,7 km 5:40 h
Spod schroniska niemal aż do samej Krynicy szlak wiedzie właśnie przez las. Nie liczcie więc na widoki na szlaku. Tych niestety nie ma. Nie ma więc się również co zbytnio rozpisywać o wyglądzie szlaku. Wszystkie drzewa wyglądały jednakowo :P.

Idąc szlakiem czerwonym przechodzimy kolejno przez takie szczyty jak : Cisowy Wierch, Jawor, Hola, Juchówki i Runek. Na Juchówkach znajduje się drewniana, spora wiata, gdzie można się schronić przed deszczem czy usiąść i zrobić przerwę, co również robimy.
Na Runku szlak czerwony krzyżuje się ze szlakiem koloru niebieskiego prowadzącego przez Bacówkę PTTK nad Wierchomlą, aż do Żegiestowa Zdrój. Idąc w drugą stronę można nim zejść również do Krynicy Zdrój. Jak wyglądał ten odcinek trasy ? Zerknijcie na poniższe zdjęcia.



Tu kończy się najmniej widokowy etap wędrówki. Pogoda nieco się poprawiła i poświeciło słońce. Zawsze to jakieś pocieszenie. Szlak w dalszym ciągu prowadzi nas przez las.



Na Jaworzynie Krynickiej jesteśmy około godziny 13:00. To najwyższy szczyt w Paśmie Jaworzyny Beskidu Sądeckiego o wysokości 1 114 m n.p.m. Możecie wyjechać tu koleją gondolową z Czarnego Potoku. Aktualny cennik i wszystkie informacje znajdziecie TUTAJ. Jaworzyna Krynicka to raj dla miłośników białego szaleństwa. Zapraszam Was więc w to miejsce także zimą. Na szczycie znajduje się dyżurka GOPR i kilka karczm. Do jednej z nich udajemy się na obiad.



Z Jaworzyny w dalszym ciągu szlakiem czerwonym kierujemy się do Krynicy Zdrój. W lewo odbija szlak zielony, którym przechodząc przez schronisko na Jaworzynie, również zeszlibyście do Krynicy. Szlak czerwony skręca z kolei w prawo i bardzo stromo wśród wysokich traw i drzew idziemy pod kolejką gondolową. Przed nami jeszcze 3 godziny wędrówki.


Przed nami wyrasta 6 metrowy kamień kształtem przypominający dużego grzyba. To pomnik przyrody nieożywionej zwany Diabelskim Kamieniem. Znajduje się on przy szlaku, nie sposób więc go nie zauważyć. Jako, że jest to skała piaskowa, obecny kształt zyskała poprzez działanie wiatru, temperatury i wody, które spowodowały erozję.
Jak to zwykle bywa wiąże się z nim miłosna legenda z istotami pozaziemskimi w roli głównej, poprzez którą chciano wytłumaczyć skąd ów skała się tu znalazła.
Once upon a time, a long time ego… Nie, to nie ta bajka 😉
Według legendy w ubogiej pasterce z Krynicy zakochał się książę z Muszyny, którego ojciec nie wyraził aprobaty na związek i wysłał syna na daleką wyprawę. Podczas powrotu został napadnięty i pobity przez zbójników na Górze Parkowej. Jego jęki usłyszała ukochana pasterka, która modliła się na kolanach o jego uzdrowienie. W miejscu tym wytrysnęło cudowne źródełko, które uleczyło rany księcia. Para żyła długo i szczęśliwie uzyskując zgodę ojca na ślub.
Diabły postanowiły zniszczyć cudowne źródło. Jeden z nich, najsilniejszy, miał zatkać wylot źródła wielkim kamieniem. Z Tatr do Krynicy niósł wielki głaz. Zanim jednak doleciał na miejsce, o świcie zapiały koguty. Wystraszony diabeł upuścił kamień, który spadł w miejscu, w którym znajduje się do dzisiaj.

Po wyjściu z lasu naszym oczom ukazują się najpiękniejsze tego dnia panoramy. Ciemne niebo po opadach deszczu i słońce stworzyły świetną scenerię. Schodzimy wzdłuż kolejki na Jaworzynę robiąc sobie mały chillout na trawie ;).


Schodzimy do widocznego na zdjęciu poniżej zbiornika wodnego, po czym szlak skręca w prawo. Wchodzimy ponownie w las.

Wychodzimy na ładną polanę. Deszcz znów zaczyna padać. Teraz niestety drzewa nas już nie uratują. Zakładamy kurtki i wędrujemy dalej. Byle do mety.


Po dotarciu do asfaltowej drogi, skręcamy w prawo. Idziemy chodnikiem docierając do Hotelu Czarny Potok Resort & Spa. Zaraz za nim przechodzimy na drugą stronę drogi i wchodzimy do lasu rozpoczynając kolejne mozolne podejście do góry. Dużo jeszcze tych lasów ? Eh.

Jak wygląda dalszy przebieg szlaku czerwonego ? Kolejna polana, snopki siana na szlaku, spomiędzy których roztacza się panorama na Krynicę (główna atrakcja ha ha) i dom przy szlaku, na posesji którego znajduje się tabliczka z napisem „Granica państwa” i wkopane słupki graniczne. Dosyć dziwne. Schodzimy na stację PKP w Krynicy gdzie czeka na nas nasz bus.






Tak kończy się nasze przejście 13 odcinka GSB. Na pamiątkę każdy otrzymał dyplom za uczestnictwo w przejściu Głównego Szlaku Beskidzkiego w jeden dzień. Może nie było zbyt widokowo, ale atmosfera była rewelacyjna ;). W końcu nie ważne jest gdzie. Ważne z kim. Dziękuję wszystkim za wspólną wędrówkę.
Poniżej punktacja do książeczki GOT i polecane przeze mnie mapy i panoramy Beskidu Sądeckiego.
Punktacja GOT
Z tego korzystam na szlakach Beskidu Sądeckiego
Mapa Beskidu Sądeckiego (Nadpopradzkiego) od Agencji Wydawniczej WIT w skali 1 : 50 000
oraz Panoramy dla łowców krajobrazów
KUPISZ TUTAJ
Z górskim pozdrowieniem,
Edyta/Pod szczytem