Pod koniec kwietnia postanowiliśmy wybrać się na wiosenną wycieczkę w Gorce. Tym razem padło na Lubań. Szczyt, który od dawna mnie ciekawił. Wybrałam dosyć nietypową trasę. Jak się później okazało również mało atrakcyjną widokowo. Powiedziałabym wręcz, że ten wariant dotarcia na szczyt jest chyba rzadko obierany przez turystów. Ruszyliśmy czerwonym szlakiem z Przełęczy Knurowskiej (odcinkiem głównego szlaku beskidzkiego).
Tym razem na dwa samochody aż 10-cio osobową ekipą wyruszamy w drogę o godzinie 5:00 nad ranem, aby około 7:30 zameldować się na parkingu, z którego zaczynamy wędrówkę.
Na Przełęcz Knurowską docieramy asfaltową drogą jadąc przez Ochotnicę Dolną i Górną. Zostawiamy samochody na małym parkingu, zdając sobie sprawę z tego, że musimy tego dnia z powrotem wrócić w to samo miejsce. Ach.. to boli najbardziej. Bardzo tego nie lubimy… Przed nami łącznie do przejścia niemal 26 km i 8 godzin na trasie.
Dlaczego wybrałam taką trasę ? Mogliśmy przecież pójść na Lubań przykładowo z Ochotnicy Dolnej czy Krościenka. Otóż zależało mi na tym aby przejść przez szczyt o nazwie Runek i wysokości 1004 m n.p.m.. Zaliczony jest on do Korony Gorców klubu KZKG RP.
Wszyscy zwarci i gotowi ruszamy w pierwszych promieniach słońca przed siebie. Przed nami przejście odcinkiem graniowych przez 9 szczytów. Zaczynamy od Turkówki liczącej 886 m n.p.m., i przechodzimy przez kolejne, coraz to wyższe: Bukowinkę, Cyrlę, Majcherek, Kotelnicę, Runek Hubieński, Runek, Kudowski Wierch. Ostatnim szczytem jest oczywiście Lubań (1 211 m n.p.m.), który był celem wędrówki.



Jak wygląda trasa ? Wiele nie muszę się rozpisywać. Przynajmniej jeden wpis na blogu nie będzie przydługawy ;P. Pierwsze dwie godziny to wędrówka raz pod górkę, raz z górki przez las. A kolejne dwie ? Bez zmian niestety. Na szlaku jest tylko kilka miejsc widokowych. Zza drzew po prawej stronie możemy zobaczyć Jezioro Czorsztyńskie, a nad nim Tatry. Widoki te są jednak bardzo mocno ograniczone. Ciekawsze momenty wędrówki postanowiłam przedstawić poniżej. Cała galeria ze szlaku została zamieszczona pod koniec wpisu.
Wędrując wychodzimy na pierwszy, otwarty teren. Tatry majaczą w oddali. Ze względu na zachmurzenie i słabą przejrzystość powietrza widoczność była niestety strasznie marna. Być może Wam bardziej się poszczęści przy lepszej pogodzie.



Po godzinie od startu z parkingu docieramy do miejscowości Studzionki. Znajduje się tu Stacja Turystyczna „U Króla”. Roztacza się stąd świetna panorama na Ochotnicę Górną i okoliczne szczyty. Krzyżują się tutaj dwie drogi asfaltowe. Niech nie zmyli Was zejście jednej z nich w dół. Nie tędy droga. Na Lubań ruszyć musicie dalej na wprost za oznaczeniami.







Na dalszym etapie naszej wędrówki otwierają się panoramy na wieżę widokową na Gorcu.
Docieramy do skrzyżowania szlaków czerwonego i niebieskiego pod Kotelnicą. Szlak niebieski prowadzi stąd do miejscowości Huba nad Jeziorem Czorsztyńskim. Znajduje się tutaj również historyczna granica – odtworzony częściowo kopiec graniczny (hubieński) z około 1770 roku.


Na Lubań pozostało jeszcze niemal 3 godziny wędrówki. Trasa strasznie się nam dłuży. Tym bardziej, że na szlaku brak jest większych wizualnych atrakcji. Zmierzamy przez las w kierunku Runka. I tu rozczarowanie. Na szczycie nie ma żadnej tabliczki. Brak jakiegokolwiek oznaczenia gdzie się znajdujemy. Szczyt lokalizuję za pomocą GPS-a w telefonie. Wokół jedynie drzewa i … żmija wijąca się w trawie. Bez szczegółowej lokalizacji przejdziecie po prostu przez wierzchołek nie zauważając go.



Po kolejnych 50-ciu minutach docieramy do Polany Kudów na wysokości 1000 m n.p.m. według znajdującej się w tym miejscu tabliczki. I znów przy odrobinie szczęścia możecie podziwiać Tatry i Jezioro Czorsztyńskie. Nam go zabrakło. Odchodzi stąd zielony szlak, którym można zejść do miejscowości Maniowy. Czas na pamiątkowe zdjęcie i ruszamy dalej przed siebie w kierunku Lubania.

Po 15 minutach przechodzimy przez kolejny szczyt o nazwie Morgi o wysokości 1020 m n.p.m. Stąd zielonym szlakiem zejść możecie do Ochotnicy Dolnej. My idziemy dalej. I dopiero teraz zaczyna się najbardziej widokowy etap naszej wędrówki. Aż na sam szczyt Lubania prowadzi nas równolegle czerwony i zielony szlak, a po chwili również żółty. Przechodzimy przez polanę Jaworzyny Ochotnickie skąd roztaczają się świetne krajobrazy na pasmo Gorca, Pieniny, towarzyszące nam niemal od początku Jezioro Czorsztyńskie czy Magurę Spiską. Teren ten powoli zarasta lasem świerkowym. Polanę porastają kwiaty. Jest zielono, wiosennie i słonecznie.
Po kolejnym kwadransie stajemy na skrzyżowaniu szlaków pod Lubaniem. Stąd za niebieskimi znakami znów zejść można do Ochotnicy Dolnej. Rozpoczynamy ostatnie, półgodzinne, męczące podejście na Lubań szlakiem czerwonym, niebieskim i zielonym. Na szczyt dostać się możecie również biegnącym stąd szlakiem żółtym.
Idziemy mocno pod górę, po dużych kamieniach. Uf, jak gorąco… słońce dawało się we znaki. Za nami nieziemskie krajobrazy. Jedne z nielicznych tego dnia.




Na szczycie znajduje się wieża widokowa. Identyczna jak na Gorcu, czy Koziarzu obudowana wokół. Miejsce świetne więc również dla osób z lękiem przestrzeni i wysokości. Roztaczają się z niej panoramy na Beskid Sądecki, Gorce, Pieniny, Tatry od Łomnicy po Osobitą, Beskid Wyspowy, a nawet Babią Górę w Beskidzie Żywieckim.
Lubań ma dwa wierzchołki. Ich wysokości podawane są różnie w zależności od źródła. Średni Groń (wschodni wierzchołek) porośnięty jest lasem. Z zachodniego wierzchołka podziwiamy tego dnia rozległe panoramy. Według map Średni Groń osiąga wysokość 1225 m n.p.m., natomiast niższy na którym się znajdujemy 1211 m n.p.m.


Na wieży umieszczone są tablice opisujące panoramy które możecie z niej oglądać – widoczne na poniższych zdjęciach.



Na Lubaniu znajduje się również pamiątkowy krzyż upamiętniający wędrówki po Gorcach Karola Wojtyły. Pod krzyżem widnieje napis : Gorce bardzo kochałem, a na Lubaniu wiele razy byłem. Jan Paweł II
Na szczycie odpoczywamy dobre pół godziny. Na parking wracamy tą samą trasą. Tego dnia wycieczka była bardzo długa i wbrew pozorom męcząca. Nie zapadła mi w pamięć jako ta, do której będę często wracała w przyszłości. Sam Lubań wart jest jednak odwiedzenia do czego zachęcam. Dziękujemy za wspólną wędrówkę . Poniżej punktacja do książeczki GOT.
Z górskim pozdrowieniem,
Edyta/ Pod szczytem
Galeria